poniedziałek, 19 grudnia 2016

Rozdział 8

– Panie Potter, byłby mi pan łaskaw wyjaśnić, co pływa w pana kociołku? – warknął Snape, pojawiając się znikąd za Harry'm.
Harry zajrzał do cynowego naczynia i ze zgrozą stwierdził, że w płynie, jak gdyby nigdy nic, pływa sobie mucha.
– To mucha, panie profesorze – powiedział, starając się zachować spokój i nie zwracać uwagi na Zabiniego, który wprost rozbierał go wzrokiem.
– Co to znaczy, panie Potter?
– Mucha to złożony organizm, panie profesorze. Posiada sześć odnóży, parę skrzydeł i... – powiedział Harry i się zaciął, ponieważ poczuł czyjąś rękę na swoim kolanie. Ręka ta przesuwała się coraz wyżej i wyżej...
– Nie chodzi mi o to, Potter. Jeśli mucha pływa w eliksirze czarodzieja, znaczy to, że eliksir ten jest źle przyrządzony – warknął Mistrz Eliksirów.
Harry dyskretnie zerknął na siedzących obok. Była to Hermiona i Neville. Ron gdzieś zniknął, prawdopodobnie był w toalecie, gdzie rzygał kurczakami z McGonagalls, których się nawpierniczał do trzeciej nad ranem.
Ręka dotknęła jego podbrzusza. Harry już nie słuchał nauczyciela. Spojrzał na Hermionę, która miała obie ręce pod stołem i stłumił jęk. Dłoń wdarła się pod jego koszulkę. Tym razem nie potrafił się powstrzymać.
– Hermiona... – jęknął głośno. Znudzona panna Granger spojrzała na niego.
– Co?
– Przestań! – niemal krzyknął Harry.
– Co mam przestać? – zdziwiła się szczerze. Dłoń masowała jego podbrzusze, schodząc coraz niżej...
– Przestań. Przestań! – krzyknął i wyprostował nogę. Poczuł, że coś kopie...
– Aua! – krzyknął ktoś spod stołu. Potter natychmiast zajrzał pod blat i ujrzał rudą czuprynę.
– Ginny! Co ty tu robisz?! - wykrzyknął.
– To nie Ginny, debilu! To ja! – Ronald Weasley wstał, waląc przy tym głową w kant mebla, trzymając się za nos.
Zarówno Gryfoni, jak i Ślizgoni, zamarli ze zdumienia.
– Myślałem, że to Hermiona, ale pod stołem wszyscy wyglądacie tak samo... – próbował tłumaczyć się rudy.
Hermiona otworzyła usta z oburzenia. Jak on śmiał...? Wstała z krzesła, przewracając je i podeszła do Rona.
– Ty niewyżyta seksualnie świnio! Jak mogłeś zrobić coś takiego?! – wydarła się i strzeliła mu w pysk (serią pocisków z AK-47).
– Aua! Za co? – Teraz Ron trzymał się już za całą twarz.
– Za twojego przyjaciela! Ty rudy, seksowny zboczeńcu! – krzyknęła i podeszła do drzwi. Wywaliła je kopniakiem z zawiasów i wyleciała, byle dalej od tego miejsca.
Nastała chwila ciszy, którą w końcu przerwał Severus.
– Ona powiedziała: seksowny? – Kiedy Ślizgoni potaknęli, Mistrz Eliksirów złapał się za głowę. – O Salazarze, błagam, nie!
Draco Malfoy spojrzał na niego dziwnie.
– No i cały misterny plan w pizdu poszedł się kochać – powiedział Vincent Crabbe, patrząc na dębowe drzwi za Gryfonką.
Biedny Snape, kręcąc głową, powlekł się do swojego biurka. Już miał zamieszać chochlą w kociołku, kiedy coś pływającego w miksturze zwróciło jego uwagę. Przyjrzał się temu bliżej i westchnął.
– Mucha - eliksir źle uwarzony. Komar - eliksir trujący. Ćma - eliksir stworzony prawidłowo. Mysz - szczęście. Szczur - śmierć.
To coś urządzające w elisirze zawody pływackie wyglądało jak szczur. Przygotowany na najgorsze Snape wyjął to coś i okazało się, że był to...
– Edek, nie śpi się na lekcji – powiedział do swojego pupilka. Nietoperz posłusznie odleciał na swoje miejsce pod sufitem, a Severus zajął się swoim eliksirem, myśląc ciągle o córce.
Tymczasem na wysokim krześle, w ciemnym lochu, w podziemiach Azkabanu, na malutkiej wysepce na Morzu Północnym w Europie siedział sam biały Czarny Pan.
– Żyrafki pasiaste, orangutanki zielone, puchate żmijki! Moje wy uszate rybki, milutkie tygryski, witam ja was wszystkich! – zaczął Voldemort.
Narcyza i Bellatrix zaczęły żywo dyskutować o nowej kolekcji ubrań Magnusa Bane'a, wiedząc, że przemówienia Czarnego Pana są długie i zwykle pozbawione sensu. Lucjusz Malfoy ziewnął przeciągle i położył głowę na blat stołu. Evan Rosier, Crabbe Senior, Goyle Senior i Salazar Slytherin zaczęli grać w rozbieranego pokera.
– Moje przystojne szkaradztwa... Zaraz, zaraz... Gdzie jest Glizdek?! – krzyknął Voldemort. Spod jego krzesła dało się słyszeć stłumione krzyki Petera Pettigrew. Czarodziej spojrzał pod siedzenie, ale zastał tam tylko stałego lokatora — Nagini.
– Nagini, czy wiesz może, gdzie jest Peter? – spytał węża.
Nagini postanowiła udawać głupią i z niewinną miną pokręciła łbem.
– Nie wiesz?
Z jej brzucha wydostał się kolejny wrzask mężczyzny.
– A co to miało znaczyć? – Riddle zeskoczył z krzesła i podszedł do Nagini.
– Zrobiłam to w obronie własnej! – zawyło zwierzę.
– Oddaj Petera! - wrzasnął Lord.
Nagini, nie spuszczając wzroku ze swojego pana, wypluła poduszkę w czarne kucyponki.
– To nie jest Glizdek – warknął Voldy.
Z jamy gębowej węża wypadła książka. Riddle otworzył ją na pierwszej lepszej stronie i przeczytał jedno ze zdań: ,,Aczkolwiek pozycja 69 może być niewygodna dla niewprawionych ludzi".
– To sobie zatrzymam – powiedział z chytrym uśmieszkiem. Może to dlatego żadna ładna dziewczyna nie chciała się ze mną przespać więcej niż jeden raz - dlatego, że byłem niewprawiony, pomyślał. – Ale oddaj Glizdogona.
W końcu z jadaczki potworzycy wypadł obśliniony Glizdogon.
– Weź, potworku, zainwestuj w MagicTikTaki czy coś, bo tam się nie da oddychać! – powiedział, łapiąc oddech.
– On próbował mnie zgwałcić! – poskarżyła się Nagini, połykając na powrót poduszkę.
– Doprawdy? Peterze, czy to prawda? – zagrzmiał groźnie Czarny Pan.
Salazar, Rosier, Crabbe i Goyle dalej grali w pokera, zostając w samych bokserkach, Bella i Cyzia dalej rozmawiały o modzie, a Lucjusz Malfoy spał w najlepsze.
W tej chwili drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wpakował się dementor z tacą ciasteczek w rękach w białym fartuszku z napisem Kiss the cook i kucyponkiem w czapce kucharskiej.
– Ktoś chce ciasteczko?! – wykrzyknął na całą salę.
– Odejdź stąd, Melchiorze, albowiem czy nie widzisz, że tutaj wieje grozą? – powiedział Voldemort.
– Nie. Ale widzę, że Crabbe ma pięknie ogolone nóżki.
– Widzę, że muszę sięgnąć po drastyczniejsze środki – westchnął teatralnie i dobył różdżki. – Expecto Patronum!
Pojawiła się srebrna mgła, która w końcu przybrała kształt kucyponkowego jednorożca. Kucyponek, rżąc radośnie jak na kucyponka przystało, pognał do wyjścia, a zachwycony nim Melchior pogalopował za nim i razem opuścili ciemny loch.
Lord Voldemort opadł na krzesło, a właściwie wspiął się na nie i westchnął ciężko, dziwiąc się, że w jego armii są takie dekle i przygłupy.
________________________
Witaicie!
Nie, Salazar, won mi od mojej herbatki! No. To cześć. Długo czekałam na ten rozdział. Jest, moim skromnym zdaniem (a Zuza pewnie się ze mną nie zgodzi), jednym z najlepszych w tym opku. Żeby nie było niedomówień — TO JEST DRAMIONE! HERMIONA POWIEDZIAŁA TAK PRZEZ ZAMIERZONĄ POMYŁKĘ!
Pozdrawiamy,
D&Z Company

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział xD Uśmiałam się. Nagini najlepsza ;D

    Dorzucam się na telefon dla Drav

    Pozdrawiam, Qeiko

    P.S. Nie komentowałam wcześniej, bo ponieważ jestem tajnym agentem tajnej korporacji. Nie pytajcie jakiej, bo i tak wam nie powiem hyhyhy *rzuca bombę dymną*

    dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brońmy się bracia i siostry umarlaki!!! Nasza agencja została zinfiltrowana przez wroga!!!
      *rzuca bombę z gazem trującym i owija się peleryną wampira*

      Usuń
  2. Okey to było mega. Jak ta ręka Rona po nodze Harry'ego i wg.. Masakra na początku myślałam, że to Zabini. Rozdział jak zawsze cudowny.

    PS. Wiem jak to jest nie mieć telefonu pół roku temu sobie popsułam i musiałam mieć starego grata, a teraz mam nowego :)
    Isia

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam Edka!!!
    (Ja też... *posyła nietoperzowi pożądliwe spojrzenie*)
    Serio Robert? Serio...? Najpierw Sofia, potem Sebastian, drzwi a teraz Edek?! Że już nie wspomnę co żeś wyprawiał za życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian czuje się odrzucony. Mówi, że nie zaprosiłeś go do kwadratu ⬜. Cokolwiek to znaznaczy... No bo po co on miał go zapraszać do jakiegoś kwadratu? I po co im w ogóle jakiś kwadrat?
      (To nie miejsce na takie rozważania...)
      A to niby czemu?
      (*nachyla się i tłumaczy jej to na ucho...*)
      Aaaaa!!! *zakrywa uszy dłońmi, kręcąc głową i powtarzając jak mantrę "Mam dwa latka, dwa i pół. Sięgam głową ponad stół..."*
      [Hmmm... Myślę, że to jeszcze za wcześnie na rozmowę o pszczółkach...]
      (Oj tam... *wzrusza ramionami*nic jej nie będzie)
      [*patrzy sceptycznie to na Sebastiana, zajmującego się swoimi paznokciami, to na zwiniętą w kącie, kiwającą się jak przy chorobie sierocej, bredzącą pod nosem coś o dwólatkach i cicho pochlipującą Zuzę..*]

      Usuń
    2. *mruga zdziwiona*
      Pscułki to takie owadzi plawda Lobert?
      (Tak, tak skarbie właśnie o to chodzi)
      [Dajcie tym biednym dzieciom spokój i nie zwaracajcie im głowy takimi zboczeństwami!!!]
      Atreyu? O jacich źbocieńśtwach muwiś?
      [... Eee]
      (Patrzcie jak elokwętnie...)
      [Niech Artax jej wytłumaczyć!!! *chowa się za Sebastianem*]
      (Bogowie kłaniajcie się wielkiemu bohaterowi.
      *odgania się od piszczącego tłumu gejów*
      *popada w stupor kiedy do jego martwego mózgu dociera fakt że atakuje go tłum PISZCZĄCYCH gejów*)
      Tio jeść jus lekkie psiegieńcie. o_O
      *zamyka Roberta w szafie*
      Oń jeść mój i się nie dziele!!!

      Usuń
    3. Sebastian! Cio ty tam do jaśnego smelfa lobisz? Jeszcze Leo cie znajdzie!!!
      (Już, już... *nagle dociera do niego sens ostatniego zdania Oli* Jak to do cholery?! A ja?)
      >Ty możesz zostać ze mną! Mój ty mysiu-pysiu kolorowy!!! *głaszcze go po policzku* Zeberko pasiasta... *bierze wyrywającego się Sebastiana na kolana* Moja przeurocza rybko puszysta!<
      (Pomocy!)
      Aaaaa!!! To Leo! Chowaj się kto może! Ratuje swoje dzieci i zwierzęta! *chowa się w schronie Olgi*

      Usuń
    4. *syczy*
      Nie oddam Lobelta...
      *do jej zmasakrowane go przez egipskich kapłanów mózgu dociera że w jej pokoju jest Leo*
      AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!
      *chwa się z Zuzą do schronu przeciw pedofilowego*
      No, teraz to mamy się czas pouczyć... Zuza odmień mi przez osoby czasownik "se lever".
      (*Z hukiem otwiera dzwi szafy i wyjeżdza z niej w zbroi i na białym rumaku*
      *wyciąga Andúrila*
      Uciekaj mój ukochany!!!
      *ignoruje tłum piszczących i mdlejących gejów i nie tylko po czym atakuje Leo*)
      Zuza! Nie oglądaj walki tylko odmień mi teraz czasownik "s'habiller"!

      Usuń
    5. Ciiiii... Robi się ciekawie
      *wyciąga popcorn*

      Usuń
    6. *patrzy to na podręcznik do francuskiego to na walkę Roberta z Leo*
      *podejmuje ważne życiowe decyzje*
      ...
      DAWAJ ROBERT ZABIJ TEGO PEDOFILA!!!
      (*atakuje*)

      Usuń
  4. A jej... Biedna Nagini xD Chciał ją zgwałcić? Tylko dlaczego to się nie wyjaśniło? :/ Ale jak go wypluła... Fuj >.<
    Hehe. Jak wpadł ten Dementor, to się uśmiałam xD
    Ale biedny Harry! Ja myślałam, że pod stołem jest Blaise, a to Ron! I pomyśleć, że chciał to zrobić Hermionie xD
    Hehe. Z tymi robalami to było dobre :3
    Ok. Nie rozpiszę się, bo jak zwykle mam sporo do czytania :P
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! ;***
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja klasa gra na matmie w pokera rozbieranego xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to ja gwałcę ,,niewinne" dziewice.

      Usuń
    2. (Drav? Powiedz mi proszę CZYM ty je gwałcisz?!)
      *nuci*
      ...Hej dzieci, jeśli chcecie...
      Zobaczyć smerfów las...

      Usuń
    3. Na pewno nie herbatką.
      Może... Klamką?

      Usuń
  6. Nie pocałowałabym takiego kucharza... xddd
    W sumie, to Nagini nie powinna jeść Glizdka!
    Bo się czymś ona zatruje!!!
    Hahah! Nie rozbierajcie się przy Goyle'u Sr. jeśli macie coś z rybkami. Dziwactwa są dziedziczne..
    *paczy znacząco na kuzynkę*

    Pozdro! I Weny!

    Dalia

    kolejne-pokolenie-hogwartu.blgospot.com

    OdpowiedzUsuń