Długi i ciemny korytarz spowity był taką ciszą, że Gryfonce wydawało się, że każdy jej krok jest co najmniej tak głośny jak gdyby przebiegł tędy Gregory Goyle. W jednej ręce trzymała różdżkę, która oświetlała jej drogę, w drugiej zaś dumnie dzierżyła torbę z Rossmana z szamponem i odżywką. Opatuliła się mocniej swoim puchatym szlafroczkiem w kolorze zgniłego jabłka i ruszyła dalej.
W końcu dotarła do celu podróży. Rozejrzała się ostrożnie i wypowiedziała hasło.
- Gimbynieznajo.
Ściana odsunęła się, ukazując wąskie przejście. Weszła do środka i ruszyła dalej. "Trzecia komnata na prawo... Trzecia na prawo..." powtarzała w myślach, mijając wejście do swojego "wakacyjnego" pokoju.
Kawałek dalej powitały ją ogromne różowe drzwi z interaktywnym plakatem samego Albusa Dumbledora. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. W tym czarnym, czarnym pokoju... (Kłamiesz! Był błękitny!) Na czarnym, czarnym łóżku... (Kłamiesz! Było białe!) Pod czarną czarną kołdrą... (Eh... Była szara...) Milcz Sebastianie i nie przeszkadzaj! Tak więc jak już mówiłam... Pod czarną, czarną kołdrą... W swojej czarnej, czarnej piżamce w urocze kwiatki, motylki i kocięta... Spał Severus Snape, śliniąc się jak Hagrid na widok swoich testrali.
Hermiona pochyliła się nad głową Mistrza Eliksirów i zmoczyła mu włosy, na co ten jęknął, ale nie obudził się. Wymamrotał coś tylko o powiększaniu cycków przez nastolatki, ale dziewczyna nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi. Zaczęła wmasowywać szampon, robiąc krótkie przerwy na oczyszczenie żołądka, lub wyjęcie jakiś śmieci jak na przykład odnóża akromantuli czy innych martwych lub żywych dziwadeł. Kiedy wszystko było już gotowe, nasza mała gryfoneczka spłukała pianę i nałożyła pół butelki odzywki...
A w przedpokoju czaił się Irytek ze szczotką!
* * *
Następnego dnia na śniadaniu brakowało już tylko Mistrza Eliksirów. Hermiona ledwie wzięła tosta do ręki, gdy dotarły do niej plotki o nowej Mistrzyni Eliksirów. "Czyżby tata wziął wolne, bo ma czyste włosy?" pomyślała zdruzgotana. Nie chciała, żeby jej praca poszła na marne.
Ale jednak nie... Chwilę później przez okno wskoczyła piękna dziewczyna w czarnych szatach i o hebanowych włosach.
Po całej sali rozległy się szepty.
- Ty! Co to za laska?
- Z jakiego jest domu? - Krzyczeli napaleni zboczeńce jeden przez drugiego. ,,Idioci! To Sev w czystych włosach...", pomyślała zdruzgotana panienka Snape, rozumiejąc już, dlaczego jej ojciec unika szamponu...
* * *
Tymczasem w biednej głowie Severusa Snape'a czaiły się niezbyt optymistyczne myśli.
- Na co oni się tak gapią? - zastanawiał się na głos, zasiadając przy stole nauczycielskim. - Czyżbym miał znów różowe szaty?
Spojrzał w dół i zobaczył czarne, czarne szaty, wyprane w Perwolu. A na tych czarnych, czarnych szatach piętrzył się dopasowany różowy stanik.
Uśmiech na twarzy Snape'a zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Hermiona zapomniała stanika - mruknął do siebie i powędrował do stołu Gryffindoru, aby oddać córce jej własność.
Potter i reszta ferajny przyglądał i mu się z szeroko otwartymi oczami, dalej oczarowani "nową nauczycielką".
- Panno Granger, to chyba pani ubranie - warknął. Doskonale wiedział, że to jej robota, ponieważ to ona śmiała się najgłośniej.
Po jego słowach na sali zapadła głucha cisza. Dumbledore wpatrywał się z wyrzutem na Nietoperza, jakby ten właśnie przyznał się, że lubi dyrektora tylko dlatego, że uzależnił się od jego radioaktodropsów. Malfoy z furią w oczach wpatrywał się w opiekuna, a Ron Weasley patrzył to na rozbawioną Hermionę, to na Nietoperza z szeroko otwartymi ustami, z których powoli na talerz wylatywały resztki nie połkniętego jedzenia.
- Masz to natychmiast zdjąć ze mnie! - wykrzyknął mistrz eliksirów, nie zważając na dyskrecję.
- A magiczne słowo? - Hermiona uniosła jedną brew.
- Abrakadabra! Hokus-pokus! Bimsalabim! Czary-mary! - wrzasnął Severus jak naćpana czekoladą Drav.
Hermiona spojrzała na niego z politowaniem.
- Sam go zdejmij. Ja ci w tym nie pomogę.
Nietoperz jęknął i sięgnął do zapinki na plecach.
Nauczyciel męczył się i męczył z zapięciem przez bite pięć minut, podczas których cała Wielka Sala gapiła się na niego.
- Czy ktoś mi może pomóc? - jęknął rozpaczliwie, zerkając w kierunku Minerwy McGonagall. - Ciociu... Proszę... Obiecuję, że nauczę Hermionę robić na drutach...
- Nie ma mowy - powiedziała profesor od transmutacji i założyła ręce na piersi. Samozadowolenie malował się wyraźnie na jej pokrytej zmarszczkami twarzy.
Severus doszedł do wniosku, że musi całkiem zdjąć szatę, aby pozbyć się tego różowego ustrojstwa. Zaczął ostrożnie się rozbierać przy dopingującej go Wielkiej Sali, jednak kiedy było widać już rąbek bokserek w rekiny, opamiętał się. Ale było za późno.
- RYBCIE!! - wrzasnął Gregory Goyle, rzucając się na bieliznę profesora.
- Nie patrz na to, misiaczku - Blaise nie wiadomo kiedy pojawił się koło Harry'ego. Zasłonił okulary Wybrańca ręką, a sam z zainteresowaniem przyglądał się widowisku. Harry skorzystał z jego rady i zacisnął powieki.
Severusa uratowała ciocia McGonagall, która przetransmutowała wszystkie kubki w akwaria z różnymi rodzajami ryb. Goyle oszalał, widząc taką różnorodność, że przez resztę dnia chodził wszędzie z wielkim akwarium, śliniąc się do niego namiętnie.
***
W końcu dotarła do celu podróży. Rozejrzała się ostrożnie i wypowiedziała hasło.
- Gimbynieznajo.
Ściana odsunęła się, ukazując wąskie przejście. Weszła do środka i ruszyła dalej. "Trzecia komnata na prawo... Trzecia na prawo..." powtarzała w myślach, mijając wejście do swojego "wakacyjnego" pokoju.
Kawałek dalej powitały ją ogromne różowe drzwi z interaktywnym plakatem samego Albusa Dumbledora. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. W tym czarnym, czarnym pokoju... (Kłamiesz! Był błękitny!) Na czarnym, czarnym łóżku... (Kłamiesz! Było białe!) Pod czarną czarną kołdrą... (Eh... Była szara...) Milcz Sebastianie i nie przeszkadzaj! Tak więc jak już mówiłam... Pod czarną, czarną kołdrą... W swojej czarnej, czarnej piżamce w urocze kwiatki, motylki i kocięta... Spał Severus Snape, śliniąc się jak Hagrid na widok swoich testrali.
Hermiona pochyliła się nad głową Mistrza Eliksirów i zmoczyła mu włosy, na co ten jęknął, ale nie obudził się. Wymamrotał coś tylko o powiększaniu cycków przez nastolatki, ale dziewczyna nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi. Zaczęła wmasowywać szampon, robiąc krótkie przerwy na oczyszczenie żołądka, lub wyjęcie jakiś śmieci jak na przykład odnóża akromantuli czy innych martwych lub żywych dziwadeł. Kiedy wszystko było już gotowe, nasza mała gryfoneczka spłukała pianę i nałożyła pół butelki odzywki...
A w przedpokoju czaił się Irytek ze szczotką!
* * *
Następnego dnia na śniadaniu brakowało już tylko Mistrza Eliksirów. Hermiona ledwie wzięła tosta do ręki, gdy dotarły do niej plotki o nowej Mistrzyni Eliksirów. "Czyżby tata wziął wolne, bo ma czyste włosy?" pomyślała zdruzgotana. Nie chciała, żeby jej praca poszła na marne.
Ale jednak nie... Chwilę później przez okno wskoczyła piękna dziewczyna w czarnych szatach i o hebanowych włosach.
Po całej sali rozległy się szepty.
- Ty! Co to za laska?
- Z jakiego jest domu? - Krzyczeli napaleni zboczeńce jeden przez drugiego. ,,Idioci! To Sev w czystych włosach...", pomyślała zdruzgotana panienka Snape, rozumiejąc już, dlaczego jej ojciec unika szamponu...
* * *
Tymczasem w biednej głowie Severusa Snape'a czaiły się niezbyt optymistyczne myśli.
- Na co oni się tak gapią? - zastanawiał się na głos, zasiadając przy stole nauczycielskim. - Czyżbym miał znów różowe szaty?
Spojrzał w dół i zobaczył czarne, czarne szaty, wyprane w Perwolu. A na tych czarnych, czarnych szatach piętrzył się dopasowany różowy stanik.
Uśmiech na twarzy Snape'a zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Hermiona zapomniała stanika - mruknął do siebie i powędrował do stołu Gryffindoru, aby oddać córce jej własność.
Potter i reszta ferajny przyglądał i mu się z szeroko otwartymi oczami, dalej oczarowani "nową nauczycielką".
- Panno Granger, to chyba pani ubranie - warknął. Doskonale wiedział, że to jej robota, ponieważ to ona śmiała się najgłośniej.
Po jego słowach na sali zapadła głucha cisza. Dumbledore wpatrywał się z wyrzutem na Nietoperza, jakby ten właśnie przyznał się, że lubi dyrektora tylko dlatego, że uzależnił się od jego radioaktodropsów. Malfoy z furią w oczach wpatrywał się w opiekuna, a Ron Weasley patrzył to na rozbawioną Hermionę, to na Nietoperza z szeroko otwartymi ustami, z których powoli na talerz wylatywały resztki nie połkniętego jedzenia.
- Masz to natychmiast zdjąć ze mnie! - wykrzyknął mistrz eliksirów, nie zważając na dyskrecję.
- A magiczne słowo? - Hermiona uniosła jedną brew.
- Abrakadabra! Hokus-pokus! Bimsalabim! Czary-mary! - wrzasnął Severus jak naćpana czekoladą Drav.
Hermiona spojrzała na niego z politowaniem.
- Sam go zdejmij. Ja ci w tym nie pomogę.
Nietoperz jęknął i sięgnął do zapinki na plecach.
Nauczyciel męczył się i męczył z zapięciem przez bite pięć minut, podczas których cała Wielka Sala gapiła się na niego.
- Czy ktoś mi może pomóc? - jęknął rozpaczliwie, zerkając w kierunku Minerwy McGonagall. - Ciociu... Proszę... Obiecuję, że nauczę Hermionę robić na drutach...
- Nie ma mowy - powiedziała profesor od transmutacji i założyła ręce na piersi. Samozadowolenie malował się wyraźnie na jej pokrytej zmarszczkami twarzy.
Severus doszedł do wniosku, że musi całkiem zdjąć szatę, aby pozbyć się tego różowego ustrojstwa. Zaczął ostrożnie się rozbierać przy dopingującej go Wielkiej Sali, jednak kiedy było widać już rąbek bokserek w rekiny, opamiętał się. Ale było za późno.
- RYBCIE!! - wrzasnął Gregory Goyle, rzucając się na bieliznę profesora.
- Nie patrz na to, misiaczku - Blaise nie wiadomo kiedy pojawił się koło Harry'ego. Zasłonił okulary Wybrańca ręką, a sam z zainteresowaniem przyglądał się widowisku. Harry skorzystał z jego rady i zacisnął powieki.
Severusa uratowała ciocia McGonagall, która przetransmutowała wszystkie kubki w akwaria z różnymi rodzajami ryb. Goyle oszalał, widząc taką różnorodność, że przez resztę dnia chodził wszędzie z wielkim akwarium, śliniąc się do niego namiętnie.
***
Zaraz obok Snape'a pojawił się Draco z zamiarem mordu na twarzy.
- Co moje piękne uszy słyszą? - warknął.
Hermiona jakoś opanowała głupawkę.
- Draco...
- Czego?! - wrzasnął Ślizgon.
- To nie tak jak myślisz - zacytowała zmysłowym głosem jakąś głupią, mugolską komedię romantyczną.
- To niby jak? - Malfoy uśmiechnął się do swoich myśli. ,,Może uda mi się wyniuchać o co tu chodzi bez uciekania się po Markowe Miary Nieprawdy Narcyzy...", pomyślał.
- Przyjdziesz dzisiaj po lekcjach nad jezioro, to może się dowiesz - szepnęła mu do ucha i pocałowała go w policzek, na co Ron zakrztusił się sokiem z gumijagód.
* * *
Tymczasem na najwyższym piętrze CzaroPałacu Kultury i Nauki w magicznej dzielnicy Warszawy Lord Voldemort wisiał pod anteną magitelewizyjną i montował do niej automat do lodów, kiedy rozległo się ,,Voldemorts' Suite by You-Know-Who" z jego kolorowego MagicIPhone'a. Jedną ręką trzymał się metalowej konstrukcji, drugą grzebał pod podszewką płaszcza w poszukiwaniu klucza francuskiego.
- Kupa - zaklął, sięgając po aparat w zielone kucyponki. - Jedyny raz chcę zrobić coś dobrego dla społeczeństwa, to koniecznie muszą mi przeszkadzać.
Zerknął na ekran i z wrażenia omal nie puścił się anteny.
- Zdzisiek?! - wrzasnął w stroną słuchawki.
- Nie, to ja, Jagna! Dzwonię z jego telefonu! - rozległ się zgrzytliwy głos starszej pani.
- Och, Jagna, ja... Ja jestem teraz zajęty! - krzyknął, a kilku czarodziejów z niższych pięter spojrzało na niego karcąco. Rozłączył się, żeby nie rozmawiać ze starszą o dwadzieścia lat nierządnicą. Wtedy ciszę przerwał terkot silnika podstarzałego Opla, który wjechał na parking, zagłuszający ukochaną melodyjkę Voldemorta - melodię z ,,Sąsiadów".
- Lucuś? Coś się stało? - spytał, kiedy odebrał.
- To ja, Halina! Pan Lucjusz i Pani Cyzia są w drodze do MagicParyża - oznajmiła pokojówka Malfoyów, z którą Voldemort spędził kiedyś upojną noc. Bez słowa wyjaśnienia Czarny Pan się rozłączył i wsadził rękę pod podszewkę, wracając do poszukiwania klucza.
Telefon zabrzęczał po raz trzeci. ,,Jeśli to kolejna kochanka, to zepsuję całkiem ten cholerny aparat", pomyślał.
- Halo?
- Słonia się głaska, a nie halo - warknął jakiś głos. Voldemorta na chwilę zatkało.
- Sa... Sa... Salazar?
- Nie, kuźwa, Helga Haflepaf - mruknął z ironią byt po drugiej stronie. - Drav kazała mi do ciebie zadzwonić, ponieważ Lucyfer powiedział jej, że Legolas kazał mu przekazać, że Akkarin kazał mu przekazać, że Nicholas Flamel kazał mu przekazać, że Percy Jackson kazał mu przekazać, że Bellatrix myśli, że jest tobą.
- CO?! - wydarł się Voldemort.
- To co słyszałeś, idioto. I rusz się do Azkabanu, bo dzisiaj jest czwartek.
- Ale... Ale... Ty przecież nie masz ciała... Jak ty... - spytał, zanim się zorientował, że Salazar Slytherin już się rozłączył.
Dzisiaj jest czwartek. Trzeba w końcu przemówić do śmierciożelków...
___
Hej, hej, misiaczki! Witają Was Drav&Zuza Company sp. b.j.o.
A co do incydentu w Wielkiej Sali - wszystko było bardzo nieprzemyślane i nie przeszło operacji plastycznej.
Jej pierwsza :D
OdpowiedzUsuńRozdział super najlepsza była rozmowa Voldzia z Salazarem :)
Już nie mogę doczekać się nn!!!
P.S. Zostałyście nominowane LBA!!!
UsuńSzczegóły na marieriddle-corkavoldemorta.blogspot.com w zakładce LBA
Dziękujemy z całego serducha! Salazar jest wdzięczny za psiaka!
UsuńHeheheheh...
OdpowiedzUsuńTu robi się prawie tak nie normalnie jak w moich snach!
(I na jawie.)
No cuż...
Ale przyznaj niewiele przebije ucieczkę na motorze przed dresem na hulajnodze przy 250km/h.
Jak to było kurwa możliwe?!
(Twój psychiatra także chciałby to wiedzieć.)
Drago pozdrawia!!!
Idziemy na 💜herbatke💜?
Tylko jeśli będą herbatniczki Hagrida z włosami Snape'a i radioaktodropsami o smaku kisielka!
UsuńMISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!MISIE GUMISIE!!!
OdpowiedzUsuńONE. SĄ. WSZĘDZIE.
Misie gumisie są chyba agentami specjalnymi Google. Google też są wszędzie.
UsuńPamiętam noc z Halinom!!! Kradłam im kisiel!!!
OdpowiedzUsuńHaha! Kocham tego bloga! Zawsze poprawia mi humor! Ta cała akcja była przewspaniała! Snape! Voldemort! Salazar... Rybki! Haha! Idzie się pośmiać! ♡
OdpowiedzUsuńDziś się nie rozpisuję, no zaraz idę spać....
Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam serdecznie i ślę całusy! Czekam na więcej! :***
madziula0909
A całusy zmieściły się do koperty? Bo odnoszę wrażenie, że biedna koperta się rozerwała i nie dostarczyła wszystkich buziaków. Było ich raptem 169. Miało być 394.
UsuńDorzucam się do psa. Tylko kupcie mu też ode mnie śliniaczek w czarne kucyponki ( żeby mroczno było)...
OdpowiedzUsuńCzekajcie, czekajcie. Skoro AKKARIN <3 zna Legolasa, Legolas zna Lucyfera, Lucyfer zna Drav to.....
POZNACIE MNIE Z AKKARINEM???!!! ( robi slodkie ocka) Mogę wam za to dać żelek... kurde już się skończyły... oddać Młodego? Nie... kto by go chciał.... A! Jednak mam te żelki! Jak poznacie mnie z Akkarinem, dostaniecie żelki z Lewiatana!
( No wiecie, te najtańsze, co kosztują 99 groszy...)
Diane
I jeszcze jedno. Zostałyście nominowane do Liebster Award!
UsuńZapraszam tu http://ruler-dying.blogspot.com/2015/03/liebster-award-1.html
ODJEDŹ, DUSZO NIECZYSTA! AKKARIN JEST MÓJ!
Usuń(S: A ja nie jestem twój?)
Nie. Ty jesteś Drav
A poznać go chociaż nie mogę? Mam żelki.... i podzielę się kiślem!
UsuńMasz kisiel!!! Drav! Drav!!! Ja cem kisiel!!!❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
UsuńYy... Mój psychiatra może ci go sprzedać za dobrą cenę!
UsuńZlituję się. Przyjedź do Imardinu, to się spotkamy na Uniwersytecie. Tylko przywieź ten kisiel!
Usuń*chowa zakneblowanego Akkarina do szafy pod łużkiem*
OdpowiedzUsuń(O NIE TYLKO NIE SZAFA POD ŁUŻKIEM!!!!)
*syczy*
Onn.. Jest... MÓJ ! ! ! ! ! !
(Nie drażnij wariatki bo porwie ci rybie gatki.)
*patrzy na brata z politowaniem, jednocześnie wieszając głowę Akkarina koło głowy Damona, Percieg, Eragona, Aragorna, Jaspera Cullena, Maxona, Iana, Marca, Jacea Waylanda, Willa, Treaty, Ricka Bunnera, Cztery, Gale'a, Syriusza, Setcha, Cartera Kane, Leo Valdeza, Anakina Skywalkera, Darta Bane, młodego Toma Riddla, Kirtasha i paru innych porwanych bohaterów przeczytanych książek*
(Mówiłem ci żebyś znalazła inne hobby!!!!)
MY PRECIUSSS!!!!!!
Dobra....dasz chociaż środkowy palec? Też sobie na ścianie powieszę.... i kiślem się podzielę.... O Maxona też masz? A z Aspenem co zrobiłaś?
UsuńAspen czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuń(Dasz jej ten palec?)
Co..?
A!
Well... Co prawda Zuza i ludorzercy...
(Wielkiej różnicy pomiędzy nimi nie ma.)
...gustują w palch, ale wyjątkowo zrobię dla ciebie wyjątek!
https://bis.gazeta.pl/im/a5/14/be/z12457125O.jpg
Ta dam!!!
(Panie zlituj się nad nią bo nie wie co czyni...)
*patrzy na siedzącego obok idiotę*
Odcięcie i wysłanie palca Akkarina do tej podejrzanej nieznajomej uważasz za czyn nieświadomy?
(Nieee. Po prostu podzielam opinię twojego psychiatry który mówi że jesteś niepoczytalna i niebezpieczna dla środowiska.)
[Nooo...]
ZAMKNIJ SIĘ AKKARIN!!!
Ja wcale nie jestem NIEPOCZYTALNA!!!
(Jesteś.)
NIEPRAWDA!!! TO WSZYSTKO SĄ KURWA PODŁE OSZCZERSTWA!!!!
(Olka...?)
Taaak?
(Jesteś niepoczytalna.)
...
Wiem...
(*klepie siostrę po głowie*)
Tak, tak Oluś... Wszyscy wiemy, że jesteś niepoczytalna... *dyskretnie zdejmuje ze ściany Draco Malfoya, Aleca Lightwooda, Naginiego, Blaysa Zabiniego, Willa, Jema, Nazumiego, Shiona, Magnusa Bane'a, Kota z Cheshire, Cartera i wielu innych*
Usuń(Uwierz mi, nie tylko ona...)
Nie wiem o czym mówisz... Olgo? Wstąpisz do nas na herbatkę, prawda?
(O nie...)
Upiecemy ciastecka!!!
Wiecie co? Chyba dołączę do tradycjii * w mhhhrocznym, strasznym pomieszczeniu wiesza na ścianie Sherlocka ( i palec Akkarina), po czym leci na dalsze polowanie....
UsuńUpoluj dla mnie jeszcze nogę Dannyla, pierścionek Akkarina, głowę Rothena i serce Sonei. Tylko żeby wszystko bylo z Kyralii!
UsuńMam promocję na Dannyla, oddam całego! ( Nie lubię go , z pewnego...h,mmm osobistego powodu... Ale Rothena nie dam! Cały mój..... Serce Sonei sobie weź.... głupia, zabrała mi Akkarina, niech odda serce!..... A pierścionka też Ci nie oddam , bo jest na środkowym palcu Akkarina, który jest mój!
UsuńTo pierścionek Sonei! I Lorlena, tylko żeby żywy był!
UsuńDobra, dobra * Wyciąga lekko wymiętoszonego Lorlena z piwnicy* I pierścionek Sonei? * Rzuca kapslem z tymbarka w kierunku Drav* A to jednak nie ten...
UsuńMisie! Możemy zrobić aukcję! W planie licytacja i kisielkowo-radioaktodropsowa uczta!
OdpowiedzUsuńUPICHCIMY Z ROBERTEM NIEBIESKIE CIASTECZKA, NIEBIESKI KISIEL, NIEBIESKIE PIWO KREMOWE, NIEBIESKIE FRYTKI, ZDOBĘDZIEMY NIEBIRSKIE ŻELKI, NIEBIESKIE LIZAKI, NIEBIESLI SOK WIŚNIOWY I PARE INNYCH RZECZY NA KTÓRE MNIE NIE STAĆ!!!!!!
OdpowiedzUsuń(A niebieska herbatka?)
*patrzy na Roberta z obrzydzenie*
Chyba cię powaliło.
(Na smerfowe gacie!!! Czy ktoś jest mi łaskaw wytłumaczyć gdzie podziałami się logika mojej siostry?!)
Tempy przygłup!
(Kretynka!)
Debil!
(Różowa landrynka!)
Tubisiowy zadek!
(Idiotka!)
Pedał!
(Wieśniaczka!)
Prostak!
(Skarpeta!)
Gacie Severusa!
(Stanik McGonnagal!)
Niedźwiedzi zadek!
(Stara guma do żucia pod ławką!)
Smierdzące skarpety!
[BŁAGAM ZAMKNIJCIE SIĘ!!!]
CICHO BĄDZ AKKARIN!!!
(CICHO BĄDZ AKKARIN!!!)
Nie krzycz na Akkarina! I weź mi przywieź Takana!
UsuńA niebieski sok z gumijagóg? I niebieska ognista? Bez tego to nie ma uczty!
Idzie drogą, rozrzucając wokół zielone i białe żelki, niosąc kisielek w rondlu - chce ktoś?
OdpowiedzUsuńJa cem! A sok z gumijagód?
UsuńKIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISSSSSSSSSSSSSSSSIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEELLLLLLLLLL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń(Na śniadanie!!!!????)
Phi, ty to się na niczym nie znasz.
(A chemia?)
Chemia to nazistowski wynalazek.
(Odezwała się ta pokojowo nastawiona do ludzi...)
Wracając do tematu. JJJJAAAAAAAAAAAAAAAAA CCCCCCCCCCCCCCCCCEEEEEEEEEEEEEEEEEMMMMMMMMMMMMMM...
(Nie pomylić z "chce".)
...KKKKKKKKKKKKKKIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISSSSSSSSSSSSSSSSSSIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEELLLLLLLLLLLLLLLL!!!!!!!!!!!!!
W Biedronce za 2.99
UsuńStrasznie drogo...
UsuńMam pomysua.
OdpowiedzUsuńA mjanowicie takiego, że...
Zrobimy szalonego bloga z naszymi szalonymi rozmówkami! Co wy na to?
Taaaaąaaaaaaaaaaaaaaaak! I z z kiślem!
OdpowiedzUsuńI radioaktodropsami! Ołkej. Zaraz podam linka :D
OdpowiedzUsuńCholera!!! Wszyscy wara od mojego kiśla!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOddam ci kisiel, jak ty mi oddasz serek!
UsuńDobra. Ale zostawcie mój kisiel w spokoju, bo będę płakać...
UsuńSzyszeliście? Macie zostawić jej kisiel w spokoju, bo nie dowiecie się, co się stało dalej z Voldemortem i Haliną!
UsuńZapraszamy (ja i Salazar, żeby było jasne) na jego (Salazara) bloga o początkach Hogwartu ^.^
OdpowiedzUsuńhttp://opowiesci-salazara.blogspot.com/
Lucuś?!
OdpowiedzUsuńHahahahah!!
Teraz to miałam atak! WIęcej Voldzia, Więcej Voldzia!
*śmieje się*
Moja mama właśnie dzwoni do cioci Anki, która jest psychologiem, bo mój śmiech słychać w całej wsi!
Hahaha!
Jak ciotka przyjedzie, to wasza wina!
*foch*
Pozdrooo!
Dalka z kolejne-pokolenie-hogwartu.blogspot.com
PS WIĘCEJ VOLDZIA XDDD
Moment z Voldziem najlepszy!😂😂 :*
OdpowiedzUsuń