Spodziewaliście się Voldzia? No to... Muszę was zasmucić, bo w tym rozdziale go nie będzie :P
Rozdział 11. - Oda, opera i aria Blaisa. Gościnnie leginsy w glonojady.
Blaise Zabini wpadł jak burza do Pokoju Życzeń i zatrzymał się w pół kroku.
- Czemu tu jest tak niebiesko?! Nie masz za knut gustu, fretko! - wrzasnął do Vincenta Crabbe'a, który aktualnie czytał przestarzały numer tygodnika Czarownica.
- Niebieski jest teraz trendy.
- Trendy ty sobie w tyłek wsadź! Ja przed imprezą nie będę spać, tylko poprawiać twoje błędy! Drodzy panowie, proszę tędy!
Ostatnie zdanie skierował do Teodora Notta i Gregory'ego Goyla, taszczących skrzynie pełne alkoholu. Postawili je na podłodze i usiedli koło Crabbe'a.
- Co mu się stało? - spytał Teodor.
- Potter dał mu kosza - wyjaśnił Vincent i że znudzeniem przewrócił stronę czasopisma.
- A rybcie też mu dał? - zapytał z nadzieją Goyle. Ślizgoni zignorowali jego pytanie.
- Jak to dał kosza?
- Normalnie, nie przyszedł na spotkanie. Założę się, że tej nocy Diabeł będzie śpiewał serenady pod wieżą Gryffindoru.
- A co to? Nowy gatunek syrenek? - zdziwił się Gregory.
- Oby tylko serenady... Byleby to nie była cała opera! - powiedział Teodor. Blaise nie potrafił ani śpiewać, ani przestać myśleć o Potterze.
- Jak myślisz, czy naszemu Złotemu Chłopczykowi pasowałyby te leginsy? - Vincent postukał wypielęgnowanym paznokciem w zdjęcie niebieskich leginsów w kwiatki.
- On już chyba takie ma - stwierdził Teodor. Chciał oszczędzić Gryfonowi katuszy z Vincentem, który w kwestii ubrań był jak baba - bez umiaru.
- Ma leginsy w glonojady? Jaki rozmiar? - spytał Gregory z nadzieją. Dorwie się do tych gatek, jeszcze w tym tygodniu! Musi je mieć w swojej kolekcji.
- Nie, to chyba ruda Weasley je ma.
- Wszystko na jej zgrabnej pupci dobrze wygląda - stwierdził Teodor.
Vincent spojrzał na niego oczami okrągłymi że zdziwienia.
- Już ci minęła ochota na pana Snape'a?
- To nie był ON, to była ONA! - wrzasnął Teodor niespodziewanie wysoko. - Nie znacie się i tyle!
Wstał, tupnął nogą i wyszedł z nosem wycelowanym w sufit.
- To jak z tymi leginsami w glonojady?
~*~
- Gdzie jest Potter?
Mokra Hermiona Snape wpadła jak burza do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Widać było wszystko pod białą bluzką i jasnymi spodniami. Od legendarnego różowego stanika po koronkowe figi do kompletu.
Ronald Weasley patrzył lubieżnie na jej ciało, podobnie jak męską połowa Gryffindoru i Akkarin, który pojawił się tam nie wiadomo kiedy.
- Stop, stop, stop! - wrzeszczy Zuzia przez megafon, wpadając na plan w pirackiej przepasce na oku.
- Ty miałeś być przy Severusku, nie pamiętasz? - wtóruje jej Emila. Tyle że ta zamiast przepaski ma kokardkę pożyczoną od Umbridge.
- Coo? Jaa? - pyta sennie Akkarin.
- Tak, ty, ośle! Patatajaj do niego, ogrze z wielkim nosem! - znów krzyczy Zuzia i wkłada do buzi kolejną łyżkę kisielu.
- Ty bahanko przebrzydła! Gnomie okropny! Ty przerażająco przystojny wielbicielu kurzych jaj! Wynocha! - krzyczy Emilia i ciska w niego śmierdzącym butem Dumbledore'a. Niestety trafia... I Akkarin pada na ziemię, otruty smrodem długo nie golonych nóg dyrektora.
- Zaraz, zaraz...
- To Dumbledore! - krzyczy Emila i zaczyna panikować, podobnie jak Zuzia.
- Spokojnie, dziewczynki - mówi Diane. - Scathach sobie z nim poradzi.
- Dziękujemy, Diane - mówią obie Ałtoreczki i wracają na swoje miejsca.
- Salazar! Sebastian! Odholować Akkarina! Stalin, do kamery! Trzy, dwa, iii... AKCJA!
Może jeszcze uda mi się położyć na niej moje łasicowate łapeczki, pomyślał Ron i zatarł ręce, oczywiście w duchu.
- Harry jest na błoniach, bo co? - powiedziała Ginny i zerknęła na Hermionę. Miała jej czego pozazdrościć. Ten różowy stanik... Jej matka ograniczała ją do zielonych, które niby podkreślały jej oczy.
- Muszę z nim pogadać.
- Może lepiej się wysusz - zaproponowała. Ron pokręcił głową tak gwałtownie, że zadźwięczało mu w uszach. Jednak jego siostrzyczka nie zauważyła tego ruchu.
Hermiona jednym machnięciem różdżki sprawiła, że znów była sucha.
- Hermiono? Byłaś na błoniach? - spytała Ruda. Hermiona potaknęła. - Dlaczego się tak darłaś? Słyszeliśmy z Ronem coś w stylu ,,nie gwałć mnie, debilu" i ,,zostaw mnie, idioto". Możesz nam to wyjaśnić?
- Ja... Eee... Muszę jeszcze dokończyć esej z numerologii, zobaczymy się później - wybrnęła mistrzowsko Gryfonka i zabarykadowała się w swoim dormitorium.
A może to Harry ją gwałcił? Muszę się tego dowiedzieć, pomyślała Ginny i wróciła do lektury.
~*~
Draco Malfoy podszedł do tego przedmiotu i to coś okazało się zwykłym ślimakiem. Ale czy na pewno zwykłym? Przecież normalne ślimaki nie podskakują, prawda? A może to nowa odmiana narglus malfoyowatus?
Wzruszył ramionami. Takie rozmyślania to sobie może snuć Luna Lovegood, nie wielki, boski, męski i wredny Draco Malfoy. Ruszył dalej, potykając się o większe kępy trawy.
Wszedł do zamku. Wędrował korytarzami bez celu, dopóki nie wpadł na kogoś, na kogo nie spodziewał się wpaść.
Tym kimś była Luna Lovegood. Miała na nosie swoje absurdalne okulary z Żonglera, rzodkiewki w uszach i... Była całkiem naga.
Draco już miał się odwrócić i uciec, ale wtedy odezwała się Luna.
- Cześć, Draco. Pamiętasz mnie?
- Yhm... Jesteś Luna Loveblood? - spytał niepewnie. Taki stan mógł oznaczać tylko jedno. Luna była w amoku.
- Tak - uśmiechnęła się szeroko.
Podeszła do Malfoya i pocałowała go w policzek. Mało brakowało, a blondyn dostałby zawału. Co ta wariatka sobie myśli?!
- Nasza ostatnia randka... Pamiętasz? Muszę ci wyznać, że jestem w...
- Co ty robisz, Lovegood?! - wrzasnęła Pansy Parkinson, pojawiając się znikąd.
- Jestem jego dziewczyną! - oświadczyła Luna
- Jesteś jego dziewczyną?! - zdziwiła się Parkinson.
- Jesteś moją dziewczyną?! - zdziwił się Malfoy.
- Ktoś chce kurczaczki?! - spytał profesor Argus KurczakFrytkiCola (w skrócie KFC), zajadając się hamburgerem niebotycznych rozmiarów.
- Idź stąd. Psujesz nastrój - szepnął konspiracyjnie Draco.
- Ahaaa! - zamilkł na chwilę. - To jak z tymi kurczaczkami?
Malfoy zgromił go spojrzeniem.
- Okej, okej - powiedział. Mlaszcząc głośno odjechał swoim starym wózkiem, w którym zawsze wiózł kurczaki i burgery.
Luna odsunęła się od Ślizgona.
- Jestem z tobą w ciąży - stwierdziła zupełnie poważnie.
- Kłamiesz - powiedział spanikowany blondas. Niespodziewanie zgrabny nos dziewczyny spuchł i urósł, podobnie stało się z resztą twarzy krukonki oraz całym jej ciałem.
- No brawo, Szerloku - powiedziała Luna. - Jestem w ciąży z Flitwickiem. - Zaśmiała się szatańsko, jednocześnie kurcząc o jakąś stopę a chwilę później lewitował przed nimi Irytek.
- Upsik. Nie wypaliło - stwierdził tylko poltergeist i odleciał chichocząc.
- Nie wiem jak ty, ale ją stąd spadam - szepnęła Pansy.
- Ja też - mruknęła Fretka. Natychmiast zerwali się do biegu i pędzili, aż się za nimi kurzyło. W pewnym momencie Draco uderzył w coś. A raczej kogoś.
Wiedźmin stał sobie spokojnie, aż tu nagle jakiś wyrostek uderzył w niego.
- Ej! Uważaj sobie, obiboku! - wydarł się Geralt. Już sięgał po miecze, żeby wykastrować napastnika, ale ,,obibok" był szybszy. Pozbierał się, zanim Ger wyciągnął ostrza, po czym pognał dalej. - A przepraszam to gdzie?! Dzieci w Wyzimie są bardziej uprzejme! - ryknął za nim wiedźmin.
Malfoy pobił hogwarcki rekord. W mniej niż minutę z parteru przebył drogę do dziewiątego piętra, gdzie mieścił się Pokój Życzeń. Wpadł zdyszany do środka, a za nim Pansy. Jednak i stąd mieli ochotę uciec, ponieważ wnętrze wyglądało strasznie.
Sufit, ściany, podłoga - wszystko było różowe. Wszędzie, gdzie było to możliwe, Diabeł powiesił wstążki, kokardki, serduszka i kwiatki, oczywiście różowe.
Sam Blaise mocował się z brokatową girlandą, którą zamierzał powiesić pod kulą dyskotekową. Natomiast Gregory Goyle bawił się gumowymi rybkami. Crabbe malował paznokcie na neonowy żółty.
- Dalej, Szczękozjadzie, przywitaj się z panną Gunillą. Oj, jesteś nieuprzejmy. Płyń do kąta! - krzyknął Goyle i rzucił rekina w kąt. Pocałował pannę Gunillę, swoją ulubioną rybeńkę. Była koloru pomarańczowego z zielonymi pasami i rogami. Gregory zajmował się nie tylko kolekcjonowaniem wszystkiego z rybami, ale także operacjami plastycznymi na tychże zwierzętach. Dzięki Merlinowi, jego matka nie zgodziła się na hodowlę szczupaków w basenie. Biedne ryby cierpiałyby niemiłosiernie podczas zabiegu wydłużania ogona czy czyszczenia skrzeli.
- O maj gat! Co to, kurde, jest?! - wrzasnął Smok.
- Witajcie, mili przyjaciele, zmieniło się tu wiele, gdzieś ty był, Draco, mój aniele? Poza Majgata w to nie mieszaj! Biedak trafił ostatnio do szpitala po wyjątkowo niefortunnym wypadku na rolkach.
- Zero normalności w tym zamku, zero!
- Co się stało, Smoczusiu, czekoladowy mój pączusiu? - zapiał Blaise, aż jego towarzyszom bębenki w uszach pękły.
- Irytek... on...
- Co?
- Zmienia się w dziewczyny i lata goły... Po całym zamku.
- A czy jak pszczółka bzyka? Bo jeśli tak, to czeka na nią Afryka! - powiedział Vincent Crabbe i pognał do wyjścia, mając paznokcie na wpół pomalowane.
- Wróć na imprezę, to ci damy prezent! - krzyknęła za nim Pansy.
- O Jeżu, wy też? - jęknął Malfoy i zemdlał.
Pansy przyjrzała się krytycznie ścianom.
- Blaise, ta kokarda jest w innym odcieniu niż tamta osiemset czterdziesta trzecia od lewej - stwierdziła.
- To nieważne jest, bratowo, ważne by było różowo! - zaśpiewał znów Zabini.
- Merlinie, już współczuję Potterowi... Nie dość, że głupi, to jeszcze marny poeta - westchnęła Pansy i odciągnęła Malfoya pod obklejoną serduszkami ścianę.
_______________________________________
Cześć i czołem, witamy w Społem!
Nie, sorry, to nie będzie rymowane. Tak to nie wyjdzie. Mniejsza z tym.
No. To witajcie, pasiaste żyrafki, misie pysie, fani z gorfami... Mam nadzieję, że się podobało, a ja teraz idę pić kakao.
Drav&Zuzu Company, sp. b.j.o.
Hejo! :3
OdpowiedzUsuńHaha! Genialne! Jak zawsze!
No nie! Akcja z Luną mnie rozwaliła! Haha! To było mocne! Naprawdę! Ale współczuję Draco ( szkoda, że Hermiona tego nie widziała xD ).
Hehe. Moment Emilka + Zuza był mega! Te Wasze teksty zawsze mnie rozwalają xD
To ja czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
Maggie
Buu brak "W jego mordę - Voldzia"
OdpowiedzUsuńa po zatym jak zawsze super.
Moje współczucie smokowi - fretce.
Oby tak dalej :)
Genialne xD
OdpowiedzUsuńDobry Jeżu Anaszpanie, umarłam ze śmiechu xDDD
OdpowiedzUsuńO! Geralt! GERALT JEST MÓJ NIE TYKAĆ!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDiane ma zawsze rację. Bój się Scatty, Akkarinie zła!
A Stalin to ja!!!!
GERALTGERALT.
GERALOWATY GERALTIŃSKI GERALTOWY GERALTNIĘTY GERALT.
Rozdzialik świetny! Luna w ciąży z Flitwickiem!!!
Acemu ni ma Volcia? Cemu?
Diane-już-nie-Taylor
Voldemortowy czas w następnym rozdziale :D
UsuńHej, mam taką sprawę... Chciałam przeczytać bloga, ale nie mam jak trafić do pierwszego posta! ;( Nie ma spisu treści, ani jakiś strzałeczek, żeby się cofnąć do poprzedniego wpisu! HELP! :C
OdpowiedzUsuńJuż poprawiam!
UsuńDziękuję! ;*
UsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały i... moja psychika już nigdy nie będzie taka jak dawniej. Dzięki. A teraz w kwestii pozytywów. To najbardziej pokręcona, bezsensowna i śmieszna historia jaką znam! :D A to dobrze. :D Lubię bezsensowne, pokręcone i śmieszne historie. Tak. Bardzo lubię. Ale kisiel też i w prawie każdym rozdziale robiłyście mi smaka! ;c Jutro na śniadanie kisiel, kto chętny?!
UsuńBuziaki! ;*
JA!!! JA!!!
Usuń(Ejejej!!! Nie zapaskudź mi tu podłogi! *poucza Zuzę i łapie skapującą z jej ust ślinę do słoika* A fe...)
*rozpoczyna epicki bieg w zwolnionym tempie po kisiel* Spodziewaj się mnie dziś na swoim parapecie słońce!
Witam
OdpowiedzUsuńRecenzja Waszego bloga już została zamieszczona na Smoczej Krytyce.
Pozdrawiam xx
[http://smoczakrytyka.blogspot.com]
Ejejej, czemu tu nie ma żadnych nowych rozdziałów ja się pytam?! ;((
OdpowiedzUsuńTak to jakoś wyszło... :c
UsuńJa się przerzuciłam na Wattpada, także jakbyś chciała poczytać coś mojego, to zapraszam na https://www.wattpad.com/user/Dravelia
Kocham! <3