Rozdział 3

"Tęczowe bełty i wszechobecna agresja, czyli pedofilia w spreju"

-Malfoy! Puszczaj mnie ty sadystyczna Fretko!- wrzasnęła Miona, odpychając blondyna od siebie, po czym uciekła na korytarz wrzeszcząc „Pedofil!!!”, czym wywołała niemałe zamieszanie wśród uczniów. Z jednego z przedziałów wysunęła się pyzata twarz Pansy Parkinson.

- Granger! Co ty bredzisz? - zapytała z oburzeniem.

- Malfoy molestuje ludzi w naszym przedziale! - wydarła się i pobiegła dalej. Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę, próbując przyswoić informację, po czym śliniąc się pobiegła… jednak w zupełnie innym kierunku niż gryfonka.

Tymczasem w przedziale:

-Widzisz Smoczusiu, misiaczku puchaty? Dziewczyny cię nie chcą… Ale ja cię chcę! - zawołał Blaise, podnosząc się z ziemi. Potknął się jednak przy tym i wyłożył na przerażonej Astorii. Potter skorzystał z okazji, dopadł swojego kufra i wygrzebał z niego pelerynę-niewidkę. Czym prędzej zarzucił ją na siebie i zaszył się w kącie przedziału. Wtedy przez drzwi wleciała zdyszana Mopsica, która przykleiła się do ramienia Dracona.

- Słyszałam, że jesteś niegrzeczny… - wymruczała przepełnionym słodyczą, niczym Kinder jajka głosem.

-Co?! - zdziwił się blondyn. - Kto ci tak powiedział?- zmarszczył brwi.

- Granger lata po pociągu, krzycząc, że jesteś pedofilem. - zauważyła zniesmaczona Parkinson.

- CO ROBI?! - wrzasnął chłopak i wybiegł.

- Wracaj Dracusiu! Nie dokończyliśmy naszej małej zabawy! - histeryzowała, biegnąc za nim. Ron tak się z nich wszystkich naśmiewał, że puścił kolorowego pawia, jakiego tylko Wesleyowie potrafią… Wtedy rozległ się dźwięk, jak by ktoś zarzynał kotkę Filcha, albo gorzej… Samego Filcha!

-Wow! Stary! - krzyknął George (albo Fred) pojawiając się w dżwach.

- To było lepsze… - zaczął Fred (albo George).

- Niż ten Ginny, dwa lata temu! - dokończył za niego bliźniak. Źródłem dźwięku był oczywiście stary, magiczny aparat.

- Musimy to szybko… - zaczął jeden.

- Pokazać wszystkim! - dokończył entuzjastycznie drugi, potrząsając rudą czupryną.

- Nawet się nie ważcie! - warknął Ronald i rzucił się w pogoń za braćmi. W przedziale został już tylko Blaise, który zdążył wstać z Greengrass.

- Przepraszam cię Astuś, ale to nie wyjdzie. Ja… Kocham kogoś innego! - wyznał, rozglądając się za Potterem.

- Ja też - uśmiechnęła się, po czym szybko ulotniła.
Nagle rozległ się głos opiekunki Gryffindoru, nauczycielki transmutacii, starej McDziewicy, McGonagall...
- Proszę zachować szczególną ostrożność! W tym roku doszło do mnie sporo skarg. Po pociągu najwyraźniej grasuje pedofil. Jedna z uczennic została zaatakowana. Przesłuchaliśmy ją pod wpływem veritaserum. Sprawca ma około 1.84m., blond włosy i szare oczy. Jego nos jest ogromny jak u ogra i zwisa z niego glut. Proszę szczególnie wystrzegać się jego śmierdzące oddechu. Może być trujący.
Malfoy zatrzymał się pośrodku korytarza, wycierając nos rękawem.
-Cholerna Granger! - zaklął i użył odświeżacza oddechu. - Przecież myłem zęby!

_________________________________________________________

Tym razem kończę ja! (Mianowicie Zuza=^.^=)

Hmm... Rozdział jest moim zdaniem dosyć ciekawy, jednak moja opinia pewnie się nie liczy.

Nie jestem dobra w pisaniu notek kończących, więc zamiast tego dodam obrazki.

Pozdrawiamy

Zuza i Drav

 

Em... To może koniec napiszę ja, w sensie Drav

Wracamy po jakże długiej nieobecności z rozdziałem trzecim naszej historii pełnej różowych staników, Snape'ow, dziewic i pedofilów.

Tak, wiemy, ociekamy zajebistością :)

Kolejny rozdział w bliżej nieokreślonym terminie, gdyż ponieważ iż robimy małe wakacje ;)

Pozdrowionka,

D. i Z.